- Ale co się stało ? O co ? – i znów wszystko jej
powiedziałam. Moja mama była jak moja najlepsza przyjaciółka, której zresztą
nie mam. – Wszystko będzie dobrze kochanie. Pogodzicie się zobaczysz. Nie
dziwię się, że odrzuciłaś jego zaręczyny.
- Naprawdę ? -
spojrzałam w jej oczy z niedowierzaniem.
- Znacie się niecałe pół roku, masz dopiero 19 lat. Jak dla
mnie dobrze zrobiłaś. – przytuliła mnie mocniej. Uśmiechnęłam się i mocniej się
w nią wtuliłam.
- Chodź idziemy spać. – ułożyłam się wygodnie, przykryłam po
uszy kołdrą i przytuliłam do mamy. Czułam się jak kiedy miałam 5 lat i spałam z
nią prawie co noc. Obudziłam się mojej mamy już przy mnie nie było. Zeszłam na
dół do kuchni. Poczułam słodki zapach gofrów. Z uśmiechem wkroczyłam do kuchni.
Od razu przytuliłam mocno moją mamę.
- Dzień dobry. – pocałowałam ją w policzek.
- Moje słoneczko już wstało. – zaśmiała się.
- Tak mamusiu ! – udawałam pięcioletnią mnie na co ona się
zaśmiała. Usiadłyśmy przy stole i zjadłyśmy gofry, po czym zaczęłam zmywać
naczynia. – Może pójdziemy na jakieś zakupy ? Albo do fryzjera ?
- Czemu nie. – zaśmiała się.
- Okej to chodź się ubrać. – posłałam jej ciepły uśmiech. Po
30 minutach byłyśmy już gotowe. Jako pierwsze poszłyśmy do fryzjera.
- No to co dzisiaj robimy ? – zapytała przemiła fryzjerka,
jedna z najlepszych w tej okolicy.
- Zdecydowaną przemianę. – zaśmiałam się.
Wyszłyśmy po 2 godzinach z nowymi fryzurami. Mama lekko
zmieniła kolor, a ja ścięłam jakieś 8 centymetrów. Są znacznie krótsze. Nie
miałam już na nic siły, a więc postanowiłyśmy wrócić do domu. Przebrałam się i
usiadłam na kanapie obok mamy. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Moja mama
wstała i udała się do drzwi.
- Iza ! – usłyszałam po chwili jej głos.
- Tak ?
- Masz gościa. – zwlekłam się leniwie z kanapy i udałam się
w stronę drzwi. Nie spodziewałam się takiego gościa.
- Co Ty tu robisz ?! – myślałam, że mnie rozniesie.
- Przyszedłem porozmawiać. – powiedział Niall.
- Ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać. – zaczęłam zamykać
drzwi, jego ręka szybko znalazła się na nich. – Zostaw mnie rozumiesz ? To
koniec ! – krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi. W pierwszych chwilach wcale nie
żałowałam tych słów. Później było już tylko gorzej…
Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, kiedy
biegłam po schodach przeszkodził mi okropny ból brzucha. Momentalnie zgięłam
się i mało co nie upadłam.
- Iza coś się stało ? Upadłaś ? – ból był niewyobrażalny,
syknęłam głośno. Po chwili była już przy mnie moja mama. – Dzwonię po karetkę.
– nie sprzeciwiłam się, nie miałam na to siły. Po 40 minutach byłam już w
szpitalu, traciłam podświadomość. Słabłam jeszcze bardziej.
- Doktorze krew ! – usłyszałam zamazany głos jednej z
pielęgniarek. Nie czułam już bólu, nie czułam niczego. Zasnęłam.
Obudziłam się w jakiejś sali podpięta do milionów kabelków.
Moja mama siedziała obok mnie ze łzami w oczach.
- Iza. Nie ruszaj się idę po lekarza. – po minucie do sali
przyszedł lekarz. Zaczął mnie badać, pytać jak się czuje. Ale coś mi nie grało.
- Panie doktorze ? – wydukałam ledwo w ciąż byłam bardzo
słaba.
- Tak ?
- Gdzie mój brzuch ? – złapałam za brzuch, który był
przykryty kołdrą.
- Poroniłaś. Nie dało się uratować dziecka, robiliśmy
wszystko co w naszej mocy. Dziecko owinęło się wokół pępowiny i przestało
oddychać. – zamarłam. Poroniłam ? Gdzie moje dziecko ? Zaczęłam płakać.
- Proszę się gwałtownie nie poruszać, jest pani po operacji.
– posłuchałam go, uspokoiłam moje ciało, ale wciąż płakałam. Co ja mam teraz
zrobić ? Gdzie moja mała dziewczynka z blond włosami ? Niebieskimi oczami ?
Delikatnymi piegami ?
* 2 tygodnie później *
Nareszcie jestem w moim łóżku, nareszcie uwolniłam się od
szpitala. Nadal nie dopuszczam do siebie tej myśli, że mojego maleństwa już nie
ma. Mojego i Niall’a. To tak strasznie boli. Przez to wszystko sama nie wiem co
do niego czuję. Pierwszy raz waham się myśląc o nim, o nas. Ale ‘Kończy się
zaufanie kończy się związek’ on mi już nie ufa, gdyby ufał wiedziałby, że nie
zdradziłam go z Harrym. Czy ja mu ufam ? Sama nie wiem. Nie wiem już co do
niego czuję. Miłość ? Przyjaźń ? Złość ? Nienawiść ? Nie wiem. Czy powiedziałam
mu o tym ? Oczywiście, że nie. Czy powiedziałam mu, że poroniłam ? Oczywiście,
że nie. Nie wiem czemu ale nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie potrafię tak po
prostu do niego pójść i mu tego powiedzieć.
- Iza masz gościa. – moja mama weszła do pokoju.
- Jeśli to Niall to może już wyjść. – powiedziałam nie
odwracając głowy.
- Nie Niall. Tylko ten…- zamyśliła się przez chwilę. –
Harry.
- On też może sobie pójść…- usłyszałam jak drzwi do pokoju
się zamykają, ale już po niecałej minucie znów się otwierają.
- Iza. – usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.
Zignorowałam to. – Odwróć się. – czułam jak siada obok mnie.
- Czego chcesz ? – mówiłam ciągle patrząc w okno.
- Pogadać ? Nie widzieliśmy Cię już od dłuższego czasu. Jak
się czujesz ? – jego głos był przepełniony troską.
- Normalnie.
- Normalnie ? – widać, że ta odpowiedz go nie zadowoliła.
- Normalnie. – powiedziałam z większym zdenerwowaniem.
- Nie denerwuj się tak. Chcę z Tobą tylko porozmawiać. –
dotknął mojej nogi, która była przykryta grubą kołdrą, od razu ją zabrałam.
Westchnął.
- Niby o czym ?
- O wszystkim. Chcę, żebyś wiedziała, że masz we mnie
oparcie. Zawsze możesz do mnie przyjść…
- A co jeśli nie chcę ?
- Jeśli nie, to trudno. – nie odezwałam się. Siedzieliśmy w
ciszy. Zastanawiałam się czego on ode mnie znów chce. – Może wpadniesz dzisiaj
do nas ? Obejrzymy jakiś film, pogadamy…
- Nie dzięki. Wolę zostać w domu. – burknęłam.
- Nie możesz siedzieć cały czas w domu.
- Mogę.
- Musisz iść się przewietrzyć. Nie możesz leżeć w tym łóżku.
Chodź pójdziemy na spacer. Jest ładna pogoda.
- Chcesz to idź. – za nic nie wyciągnie mnie z domu, nie ma
takiej mowy. A tak swoją drogą to chyba jeszcze nie zauważył, że nie mam mojego
brzucha.
- Nie daj się prosić. Chodź pójdziemy na spacer, na jakiś
obiad…
- Obiad mam w domu. – przybliżył się do mnie.
- Ścięłaś włosy ? – dotknął ich.
- Tak. – zabrałam jego rękę.
- Dlaczego ? Przecież były takie ładne.
- Bo tak. Idź już sobie. – ciągle nie patrzyłam na niego.
Nawet nie wiem jak był ubrany.
- Nie pójdę. Będę tu z Tobą siedział. – słyszałam jak ściąga
swoje buty i całkowicie siada na moim łóżku. Zignorowałam to, w końcu i tak
stąd pójdzie.
- Coś tu jest nie tak. – stwierdził po dłuższej chwili
patrzenia się we mnie.
- Niby co ?
- Nie masz brzucha. Powiedz mi co się stało.
- Poroniłam. – powiedziałam to tak po prostu.
- Dlaczego nam o tym nic nie powiedziałaś ? – jeszcze
bardziej przybliżył się do mnie.
- A po co ? Macie swoje życie, nie będę wam zawracać dupy.
- Nie mów tak, powinnaś nam o tym powiedzieć.
- Harry wyjdź. Ta rozmowa do niczego nie prowadzić. Idź już.
– jak powiedziałam tak zrobił, założył swoje buty i udał się do wyjścia.
- Jeszcze tu wrócę. – powiedział zamykając za sobą drzwi.
Zrobiłam to co sobie obiecałam, nie będę płakać. Nie płakałam…
______________________________________________
Kolejny raz przepraszam was za rozdział. Nie jest doskonały i dodaje go baardzo późno. Ale po prostu jakoś nie potrafię napisać..nie wiem. Ale trzeba się cieszyć :D