wtorek, 25 czerwca 2013

Zawieszam...

Jak już widzicie po tytule zawieszam bloga. Nie chcę ale muszę. Nie mam ani trochę chęci, motywacji, czasu, pomysłów... Wiem, że niektórym z was to się nie podoba, a innym wręcz przeciwnie... Nie wiem kiedy wrócę, kiedy znów zacznę pisać, ale kiedyś na pewno :)

kontakt ze mną :) - ask.


Pa ♥

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 25 ♥


- Ale co się stało ? O co ? – i znów wszystko jej powiedziałam. Moja mama była jak moja najlepsza przyjaciółka, której zresztą nie mam. – Wszystko będzie dobrze kochanie. Pogodzicie się zobaczysz. Nie dziwię się, że odrzuciłaś jego zaręczyny.

- Naprawdę ?  - spojrzałam w jej oczy z niedowierzaniem.

- Znacie się niecałe pół roku, masz dopiero 19 lat. Jak dla mnie dobrze zrobiłaś. – przytuliła mnie mocniej. Uśmiechnęłam się i mocniej się w nią wtuliłam.

- Chodź idziemy spać. – ułożyłam się wygodnie, przykryłam po uszy kołdrą i przytuliłam do mamy. Czułam się jak kiedy miałam 5 lat i spałam z nią prawie co noc. Obudziłam się mojej mamy już przy mnie nie było. Zeszłam na dół do kuchni. Poczułam słodki zapach gofrów. Z uśmiechem wkroczyłam do kuchni. Od razu przytuliłam mocno moją mamę.

- Dzień dobry. – pocałowałam ją w policzek.

- Moje słoneczko już wstało. – zaśmiała się.

- Tak mamusiu ! – udawałam pięcioletnią mnie na co ona się zaśmiała. Usiadłyśmy przy stole i zjadłyśmy gofry, po czym zaczęłam zmywać naczynia. – Może pójdziemy na jakieś zakupy ? Albo do fryzjera ?

- Czemu nie. – zaśmiała się.

- Okej to chodź się ubrać. – posłałam jej ciepły uśmiech. Po 30 minutach byłyśmy już gotowe. Jako pierwsze poszłyśmy do fryzjera.

- No to co dzisiaj robimy ? – zapytała przemiła fryzjerka, jedna z najlepszych w tej okolicy.

- Zdecydowaną przemianę. – zaśmiałam się.

Wyszłyśmy po 2 godzinach z nowymi fryzurami. Mama lekko zmieniła kolor, a ja ścięłam jakieś 8 centymetrów. Są znacznie krótsze. Nie miałam już na nic siły, a więc postanowiłyśmy wrócić do domu. Przebrałam się i usiadłam na kanapie obok mamy. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Moja mama wstała i udała się do drzwi.

- Iza ! – usłyszałam po chwili jej głos.

- Tak ?

- Masz gościa. – zwlekłam się leniwie z kanapy i udałam się w stronę drzwi. Nie spodziewałam się takiego gościa.

- Co Ty tu robisz ?! – myślałam, że mnie rozniesie.

- Przyszedłem porozmawiać. – powiedział Niall.

- Ale ja nie chcę z Tobą rozmawiać. – zaczęłam zamykać drzwi, jego ręka szybko znalazła się na nich. – Zostaw mnie rozumiesz ? To koniec ! – krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi. W pierwszych chwilach wcale nie żałowałam tych słów. Później było już tylko gorzej…

Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, kiedy biegłam po schodach przeszkodził mi okropny ból brzucha. Momentalnie zgięłam się i mało co nie upadłam.

- Iza coś się stało ? Upadłaś ? – ból był niewyobrażalny, syknęłam głośno. Po chwili była już przy mnie moja mama. – Dzwonię po karetkę. – nie sprzeciwiłam się, nie miałam na to siły. Po 40 minutach byłam już w szpitalu, traciłam podświadomość. Słabłam jeszcze bardziej.

- Doktorze krew ! – usłyszałam zamazany głos jednej z pielęgniarek. Nie czułam już bólu, nie czułam niczego. Zasnęłam.

Obudziłam się w jakiejś sali podpięta do milionów kabelków. Moja mama siedziała obok mnie ze łzami w oczach.

- Iza. Nie ruszaj się idę po lekarza. – po minucie do sali przyszedł lekarz. Zaczął mnie badać, pytać jak się czuje. Ale coś mi nie grało.

- Panie doktorze ? – wydukałam ledwo w ciąż byłam bardzo słaba.

- Tak ?

- Gdzie mój brzuch ? – złapałam za brzuch, który był przykryty kołdrą.

- Poroniłaś. Nie dało się uratować dziecka, robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Dziecko owinęło się wokół pępowiny i przestało oddychać. – zamarłam. Poroniłam ? Gdzie moje dziecko ? Zaczęłam płakać.

- Proszę się gwałtownie nie poruszać, jest pani po operacji. – posłuchałam go, uspokoiłam moje ciało, ale wciąż płakałam. Co ja mam teraz zrobić ? Gdzie moja mała dziewczynka z blond włosami ? Niebieskimi oczami ? Delikatnymi piegami ?

* 2 tygodnie później *

Nareszcie jestem w moim łóżku, nareszcie uwolniłam się od szpitala. Nadal nie dopuszczam do siebie tej myśli, że mojego maleństwa już nie ma. Mojego i Niall’a. To tak strasznie boli. Przez to wszystko sama nie wiem co do niego czuję. Pierwszy raz waham się myśląc o nim, o nas. Ale ‘Kończy się zaufanie kończy się związek’ on mi już nie ufa, gdyby ufał wiedziałby, że nie zdradziłam go z Harrym. Czy ja mu ufam ? Sama nie wiem. Nie wiem już co do niego czuję. Miłość ? Przyjaźń ? Złość ? Nienawiść ? Nie wiem. Czy powiedziałam mu o tym ? Oczywiście, że nie. Czy powiedziałam mu, że poroniłam ? Oczywiście, że nie. Nie wiem czemu ale nie potrafię spojrzeć mu w oczy. Nie potrafię tak po prostu do niego pójść i mu tego powiedzieć.

- Iza masz gościa. – moja mama weszła do pokoju.

- Jeśli to Niall to może już wyjść. – powiedziałam nie odwracając głowy.

- Nie Niall. Tylko ten…- zamyśliła się przez chwilę. – Harry.

- On też może sobie pójść…- usłyszałam jak drzwi do pokoju się zamykają, ale już po niecałej minucie znów się otwierają.

- Iza. – usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos. Zignorowałam to. – Odwróć się. – czułam jak siada obok mnie.

- Czego chcesz ? – mówiłam ciągle patrząc w okno.

- Pogadać ? Nie widzieliśmy Cię już od dłuższego czasu. Jak się czujesz ? – jego głos był przepełniony troską.

- Normalnie.

- Normalnie ? – widać, że ta odpowiedz go nie zadowoliła.

- Normalnie. – powiedziałam z większym zdenerwowaniem.

- Nie denerwuj się tak. Chcę z Tobą tylko porozmawiać. – dotknął mojej nogi, która była przykryta grubą kołdrą, od razu ją zabrałam. Westchnął.

- Niby o czym ?

- O wszystkim. Chcę, żebyś wiedziała, że masz we mnie oparcie. Zawsze możesz do mnie przyjść…

- A co jeśli nie chcę ?

- Jeśli nie, to trudno. – nie odezwałam się. Siedzieliśmy w ciszy. Zastanawiałam się czego on ode mnie znów chce. – Może wpadniesz dzisiaj do nas ? Obejrzymy jakiś film, pogadamy…

- Nie dzięki. Wolę zostać w domu. – burknęłam.

- Nie możesz siedzieć cały czas w domu.

- Mogę.

- Musisz iść się przewietrzyć. Nie możesz leżeć w tym łóżku. Chodź pójdziemy na spacer. Jest ładna pogoda.

- Chcesz to idź. – za nic nie wyciągnie mnie z domu, nie ma takiej mowy. A tak swoją drogą to chyba jeszcze nie zauważył, że nie mam mojego brzucha.

- Nie daj się prosić. Chodź pójdziemy na spacer, na jakiś obiad…

- Obiad mam w domu. – przybliżył się do mnie.

- Ścięłaś włosy ? – dotknął ich.

- Tak. – zabrałam jego rękę.

- Dlaczego ? Przecież były takie ładne.

- Bo tak. Idź już sobie. – ciągle nie patrzyłam na niego. Nawet nie wiem jak był ubrany.

- Nie pójdę. Będę tu z Tobą siedział. – słyszałam jak ściąga swoje buty i całkowicie siada na moim łóżku. Zignorowałam to, w końcu i tak stąd pójdzie.

- Coś tu jest nie tak. – stwierdził po dłuższej chwili patrzenia się we mnie.

- Niby co ?

- Nie masz brzucha. Powiedz mi co się stało.

- Poroniłam. – powiedziałam to tak po prostu.

- Dlaczego nam o tym nic nie powiedziałaś ? – jeszcze bardziej przybliżył się do mnie.

- A po co ? Macie swoje życie, nie będę wam zawracać dupy.

- Nie mów tak, powinnaś nam o tym powiedzieć.

- Harry wyjdź. Ta rozmowa do niczego nie prowadzić. Idź już. – jak powiedziałam tak zrobił, założył swoje buty i udał się do wyjścia.

- Jeszcze tu wrócę. – powiedział zamykając za sobą drzwi. Zrobiłam to co sobie obiecałam, nie będę płakać. Nie płakałam…

______________________________________________

Kolejny raz przepraszam was za rozdział. Nie jest doskonały i dodaje go baardzo późno. Ale po prostu jakoś nie potrafię napisać..nie wiem. Ale trzeba się cieszyć :D

zapisujcie się do INFORMOWANYCH 

D.♥